czwartek, 19 marca 2009

śpiąca królewna

No dzisiaj miałem nieco zakręcony dzień. Dwie wizyty w Obi, przy dobieraniu kontaktów, no ale po kolei. Rano padał śnieg a ja jak zwykle odwiozłem Piotrka do przedszkola, nie chciał nic jeść, zresztą była tylko pizza, jak na śniadanie to średnio. Potem wróciłem i Kuba spuścił mi Figę na dół. Potem wziąłem Kubę i dowiozłem do do szkoły i była już 8:50. Wróciłem do domu i nastawiłem zmywanie oraz powalczyłem z garami. Przed jedenastą zrobiłem sobie jeść jak Gaca przykazał. Potem była pierwsza wizyta w Obi, reklamowałem, żarówkę, a okazało się , że świeci, chociaż kilka razy ją sprawdzałem w domu, kupiłem też kontakty na podmiankę. Na 12:00 byłem umówiony z Agatą po odbiór tokena, przy wejściu do leclerca. Nie miała czasu, ale pogadaliśmy chwilę, jest pesymistką jeśli chodzi o robotę, no zobaczymy. Z leclerca z powrotem do domu i zakładać kontakty. Odpowiedziałem też na email w sprawie PIT (miałem już token) i zapłaciłem za lusterko. Zeszło mi do 14:30. Okazało się, że niektóre kontakty nie były takie jak potrzeba. Wyszedłem z psem i przyszedł Kuba. Potem pojechałem po Piotrka i razem pojechaliśmy do Obi dokupić kontaktów. Po powrocie dzieciaki zjadły pizze i było ok. Potem tj. ok 18:00 przyszła mama. Walnęła się na łóżko obejrzała "brzydulę" i poszła spać. Kuba odrabiał lekcje. Przed 20:00 wyszedłem na spacer z psem, a potem pojechałem na trening. Po powrocie o 22:00 wszyscy spali. Gary w kuchni jak stały tak stoją, kosz w łazience jak był na full tak i pozostał. Wszędzie się walają "koty". Brud smród i ubóstwo, to mojej żony nie rusza, ona chciałby mieć duży dom, a mnie to przeraża, tutaj prawie nic nie robi a co by było tam??? Na koniec dnia założyłem tego bloga aby opisywać co się dzieje.